Wdrożenie API konwersji

02 czerwca, 2022

Mówi się, że skomplikowana technologia zaczyna przypominać magię. Doskonałym tego przykładem są algorytmy reklamowe, którymi posługuje się Facebook, a właściwie Meta. Ilość źródeł danych i zmiennych, na których opiera się algorytm, jest tak duża, że można się pogubić.

Spis treści
Niedawno ogłoszoną zmianą jest planowane ograniczenie danych third-party, co będzie wiązać się z koniecznością wdrożenia API konwersji. Po co te zmiany? Aktualizacje w algorytmach dokonują się ciągle, a ostatnie dwa lata to bardzo zintensyfikowany czas modyfikacji i wprowadzania nowości. W dobie apokalipsy cookies, w której cieniu żyje cały świat performance’u, Meta zaczęła pracę nad monitorowaniem i zbieraniem danych protokołem Server 2 Server. Dzięki temu reklamy Facebook dają możliwość docierania do urządzeń z systemem od Apple, a także kierowanie i wykluczanie po zdarzeniach konwersji.

Jakie korzyści niesie za sobą wdrożenie API konwersji?

  • Ograniczenie wpływu blokowania reklam i systemów ochrony prywatności. Ponieważ dane nie są przekazywane za pomocą kodu zdarzenia w strukturze serwisu, można skuteczniej obchodzić tego typu blokady. Dodatkowo niwelowane są problemy związane z sytuacjami, gdy kod Pixela nie zostanie załadowany, co powoduje błędy w raportowaniu i liczeniu konwersji. W perspektywie daje to więc szerszy target i lepiej zbierane dane raportowe.
  • Optymalizacja reklam na podstawie dalszych działań po konwersji. Brzmi skomplikowanie, ale API konwersji nadaje każdemu użytkownikowi ID i mierzy jego działania i konwersje nawet już po zakupie, jeżeli taki był cel. Dzięki temu algorytmy stojące za rozszerzonymi grupami odbiorców i optymalizacji po konwersji będą miały znacznie bogatsze zbiory danych, do parametryzowania użytkownika.
  • Dzięki pełniejszemu obrazowi użytkownika i lepszemu śledzeniu można będzie lepiej monitorować atrybucję i ścieżkę od kliknięcia do konwersji. Jest to trudne zadanie, z którym Meta radzi sobie różnie. Nacisk na poprawę jakości zdarzeń i Google Analytics 4, który opiera się na ich rejestrowaniu, daje nadzieję, że raportowane wyniki będą ze sobą kompatybilne, z czym obecnie bywa różnie.
  • Zbieranie większej ilości informacji o użytkownikach i lepsze dopasowanie zdarzeń. API konwersji, ze wsparciem Pixela, ma dostarczyć całą masę dodatkowych informacji, których pozyskanie nie jest możliwe przy zastosowaniu jedynie Pixela. Dzięki temu dopasowanie do zdarzeń jest znacznie lepsze, a grupy rozszerzonych odbiorców zyskują nową jakość.
  • Większe bezpieczeństwo i mniej nieprzewidywalności. System poinformuje o tym, co i gdzie jest publikowane i pozwoli stworzyć białe i czarne listy.
  • Pozwala nadal docierać z reklamami do użytkowników systemu Apple, zarówno w remarketingu oraz z kierowania reklam na zdarzenia lub wykluczanie zdarzeniami. Współpraca Apple i Meta była szeroko komunikowana na banerach kilka miesięcy przed opublikowaniem iOS 14, Meta dobrze przygotowała reklamodawców informując o zmianach i sposobach ograniczenia ich skutków.
Przykład targetowania wyłącznie na urządzenia iOS i wyniki kampanii dla jednego z naszych klientów (DPA). Facebook ads to obecnie jedyna opcja do remarketingu i kierowania reklam na urządzenia Apple. Ale to nie wszystko… Standardowy Pixel Meta przestanie działać w przyszłym roku i wdrożenie API Konwersji będzie obligatoryjne. Mam jednak dobrą wiadomość – jest to teraz znacznie prostsze.

Zrozumieć problem to połowa jego rozwiązania

Obecnie mamy dwa rodzaje śledzenia konwersji:
  1. Oparty o cookie – czyli Pixel, w którym zapisywane informacje o logowaniu muszą zostać wysłane do przeglądarki, a następnie zostać załadowane. Jeżeli coś w tym procesie się nie uda, zdarzenie przypisane do użytkownika nie zostanie zarejestrowane, a konwersja zliczona.
  2. Na protokole Server 2 Server (S2S), którego przykładem jest API Konwersji. Nie są tutaj generowane żadne pliki, informacje o odwiedzającym serwis są wywoływane na warstwie serwerowej i bezpośrednio przekazywane na serwer Meta. Dzięki unikatowemu ID użytkownika, które jest przypisywane każdej wykonywanej w serwisie akcji w postaci np. ukrytego parametru w url (fbclid).
Dzięki takiemu rozwiązaniu zyskujemy dostęp do znacznie większej ilości danych o użytkowaniu serwisu niż przy pomocy Pixela. Ilość danych na warstwie serwerowej jest znacznie większa. np. przeglądarka, kraj, system operacyjny, dostawca usług internetowych, godzina i data, rozdzielczość przeglądarki i cała masa innych informacji. Dzięki temu w sposób pośredni pozwalają one na znacznie lepsze parametryzowanie targetu i kierowanie reklam na konkretne zdarzenia, bez ryzyka wycięcia ruchu opartego na cookies.

Czy wdrożenie API konwersji jest trudne? Jak wdrożyć API konwersji?

Możliwości jest obecnie kilka. Oceniając subiektywnie, konwersje API podzielone są względem dodatkowych kompetencji, jakie musi posiadać wdrożeniowiec. Integracja partnerska – za pomocą wtyczek, które konfigurują całość zaraz po uruchomieniu. Wspierane CMSy: WordPress i WooCommerce, Shopify, Magento i system do marketing automation Zapier oraz kilka mniej popularnych w Polsce. Do ich konfiguracji wystarczy podstawowa wiedza z używanego systemu CMS.
  1. Brama API Konwersji – brzmi strasznie, ale to właśnie za jej pomocą można łatwo zaimplementować API konwersji na dowolnym serwisie. Aby tego dokonać trzeba mieć wiedzę z zakresu zarządzania domenami, technicznej konfiguracji aplikacji AWS na zasadzie „wiem, co gdzie trzeba powpisywać”.
  2. Aplikacja Server Side – API Konwersji można wdrożyć za pomocą Menedżera Tagów Google, który dzięki aplikacji po stronie serwera zapewnia większe bezpieczeństwo danych użytkowników.
  3. Integracja bezpośrednia z wykorzystaniem kodu – jedynie we współpracy z developerem obeznanym w dokumentacji technicznej. Panel konfiguracji nie wygląda zbyt przyjaźnie nawet dla specjalisty od reklam.
Każda z tych metod wymaga minimum wiedzy spoza obszaru reklamowego i Meta również zdaje sobie sprawę z poziomu skomplikowania wdrożenia, dlatego też w dziale pomocy będziecie mogli znaleźć takie porównania (link w źródłach). Po więcej nowinek i trików odsyłamy na LinkedIn Marcina.
Źródła:

5 sposobów na dobry Landing Page

27 lipca, 2016

Strona docelowa, jak nazywalibyśmy ją w języku polskim, jako termin nie przyjęła się niestety. Żaden z naszych Klientów nigdy nie użył tego sformułowania. Wiem. Pytałam kolegów 🙂 Dlatego mówimy wszyscy Landing Page – jak podaje Wikipedia: pierwsza strona, na którą trafia odwiedzający pozyskany wskutek podejmowanych przez firmę działań akwizycyjnych.

Spis treści

Jeśli uznamy, że landing page’y jest tyle, ile kampanii, to zapewne przesadzimy, ale niewątpliwie jest ich mnóstwo – mikrostronek, na których poszerzamy temat muśnięty na banerze lub też części serwisu, do których przekazy reklamowe nas przenoszą. A wszystkie mają na celu skłonić nas do jakiegoś działania – kupienia, zostawienia danych kontaktowych, pobrania plików lub choćby przeczytania artykułu (na stronie którego zostaniemy zbombardowani kolejnymi reklamami). Jeśli jest ich tyle, jak sprawić, żeby nasz był tym wyjątkowym? Jednego uniwersalnego przepisu nie ma, ale jest kilka wskazówek, którymi warto się kierować:

Skoncentrowanie na celu

Kluczowe jest tutaj, że cel powinien być jeden – dobrze zaplanowany i określony. Przede wszystkim należy zadbać o to, żeby na stronie nie było zbyt dużo możliwości tzw. ucieczki – przejścia na inną stronę, linkowania do innych treści. Z tego względu nie wstawiajmy klasycznego menu. Cały wysiłek włóżmy w podkreślenie celu  – grafika obrazująca korzyści, jakie odbiorca odniesie, chwytliwy tekst i przede wszystkim widoczny i jasny przycisk Call to Action (CTA), który od razu pokaże jakiej akcji od użytkownika oczekujemy: „Kup teraz”, „Pobierz bezpłatny egzemplarz”, „Zarezerwuj”. Niechaj będą one najlepiej widocznymi elementami strony, odróżniają się od tła.

Język korzyści

Ten język powinien bić z naszego landing page’a już od nagłówka począwszy – „Już dziś spełnij swoje marzenia o podróżach”, „Nie czekaj – ciesz się pewnością jaką daje nasz produkt”, „Odbierz jeden z 1000 darmowych egzemplarzy” – to przykłady tego, w jaki sposób powinniśmy powitać na naszej stronie użytkowników – zapoznając ich od samego początku z korzyścią, jaką osiągną.  Dalsza komunikacja powinna tylko podkreślać te korzyści – wypunktowanie zalet produktu to nie wszystko, trzeba powiedzieć, jaką korzyść odniesie nasz klient. Język powinien być prosty, komunikaty zwięzłe w jasny sposób informujące o tym kto i co oferuje i co trzeba zrobić, by to zdobyć/osiągnąć.

Prosta, atrakcyjna grafika

W dzisiejszych czasach już przyzwyczailiśmy się, że często ważniejsze do tego co komunikujemy, jest w jaki sposób to przedstawiamy. W przypadku landing page’y ważne jest, aby grafika była podkreśleniem przedstawianych korzyści, ale nie odwracała od nich uwagi. Dobrej jakości zdjęcia korespondujące z przekazem, czytelne czcionki i ikony uwypuklające przekaz – wszystko to powinno być dobrze ze sobą zgrane, a sam landing nie może być przeładowany elementami graficznymi.

Dobrze jest, gdy grafika strony docelowej jest spójna z innymi materiałami danego produktu czy usługi – bannerami, folderami itp.

Dobrze zaprezentowany formularz

Formularz powinien być przede wszystkim krótki – konieczność wpisywania dużej ilości danych zniechęca użytkownika i zmniejsza prawdopodobieństwo jego wypełnienia. Pytajmy wiec o najważniejsze, a wówczas podniesiemy szanse uzyskania kolejnych danych w następnym etapie kontaktu. Jeśli planujemy osobną stronę z podziękowaniem – możemy tam zapytać o dodatkowe informacje. Upewnijmy się też, że dane z formularza spływają tam, gdzie powinny i są we właściwy sposób zapisywane.

Testowanie

Aby landing page był efektywny, musimy włożyć nieco wysiłku w przetestowanie go i być gotowym na wprowadzenie zmian, jeśli zajdzie taka konieczność. Dobrym sposobem jest przeprowadzenie testów A/B – przygotowujemy dwie wersje landing page’a, które różną się jakimś elementem (rozmieszczeniem elementów, tekstem na buttonie lub zdjęciem) i testujemy, która odnosi lepszy efekt. Pamiętajmy o śledzeniu konwersji – upewnimy się, że mamy wszystko ustawione w sposób niezbędny do sprawdzania, jak nasza strona sobie radzi.

Koniecznie też sprawdźmy działanie strony na małych ekranach – kampanie zawsze trafią również do użytkowników mobilnych.

Oczywiście każdy z tych punktów można by rozwinąć, do każdego coś dodać, ale jeśli zastosujemy już te uproszczone zasady, mamy szansę na poprawny, dobry landing page, który spełni swoją rolę.

Wizerunek czy sprzedaż czyli po co Ci kampania (w sieci)?

29 lipca, 2015

Do tego wpisu natchnęła mnie kreacja jednej z marek telekomunikacyjnych, która ni jak nie dawała się zamknąć, skutecznie utrudniając dostęp do treści. Przypadek? Nie sądzę.

Spis treści

Po co Kampania? Przecież to oczywiste. Kampania reklamowa jest po to aby się zareklamować i mieć więcej: klientów, sprzedaży, przychodu i zysku. Więcej wszystkiego. To przynajmniej jest jasne. Wdając się w szczegóły jest już nieco trudniej. Najogólniej możemy podzielić kampanie na 2 grupy:

1) kampanie zasięgowe, których celem jest dotarcie z przekazem do jak największej grupy odbiorców w ramach targetu.

2) kampanie efektywnościowe mające na celu bezpośrednio konwersję (np. lead, sprzedaż w sklepie, rejestrację użytkownika, itp.)

Ponieważ cele są inne to i metody działania zgoła odmienne.

Dla kampanii zasięgowych zwykle wystarczy, by odbiorca zapoznał się z treścią np. umieszczoną na bannerze. Jego forma musi być na tyle „krzykliwa” by zwracała jak największą uwagę jak najszerszej grupy odbiorców. Stąd duże formaty, jaskrawe kolory i przyciski „X” w które trudno czasem zlokalizować a czasami jeszcze trudniej użyć.

Kampanie efektywnościowe zakładają zgoła coś innego. Nie chodzi w nich o budowanie marki (a przynajmniej nie to jest głównym celem). Rezultat ma być efektywny a nie koniecznie efektowny. Wydany budżet ma się przełożyć na więcej użytkowników, leadów, sprzedaży. Stąd bardzo często mniej rzucające się w oczy formaty, by kliknął w nie odbiorca rzeczywiście zainteresowany tematem. W takim wypadku użyteczne stają się wszelkie narzędzia, w których klient płaci za efekt (za klik, lead, sprzedaż).

Czy da się robić jedno albo drugie? Da się. Lepsze efekty daje jednak umiejętne miksowanie obu typów.

Jednego jestem pewien. Na cokolwiek się zdecydujemy, nie zmuszajmy odbiorców do obcowania z naszą reklamą za wszelką cenę np. karząc im szukać, a później gonić króliczka „x” po ekranie.