Czy Twój e-commerce jest gotowy na sukces? 5 pytań, które pomogą ocenić UX Twojego sklepu 

05 września, 2023

Czy o sukcesie Twojego e-commerce naprawdę świadczy dobry User Experience? W dużej mierze tak! Jakość doświadczeń użytkownika wpływa na wzrost konwersji w sklepie, a bezproblemowy, intuicyjny proces zakupowy to jeden z czynników budujących lojalność klientów. 

Spis treści

Dlaczego użytkownicy opuszczają stronę? Jako najczęstsze powody wskazują wolne ładowanie strony (aż 88%), problemy z responsywnością i złą nawigację na stronie.[1]

Zadaj sobie 5 pytań i sprawdź, jak w tym zakresie radzi sobie Twój e-sklep.

Jakie są czasy ładowania na stronie?

Czas ładowania strony ma ogromny wpływ na konwersję. Badania Google wykazują, że każde wydłużenie ładowania strony o sekundę powoduje spadek konwersji nawet o 20%[1]!

Co najczęściej wydłuża czas ładowania strony?

  • brak optymalizacji strony,
  • zbyt wiele skryptów,
  • używanie nieskompresowanych plików,
  • zbyt wiele obrazów.

Dzięki narzędziom takim jak PageSpeed Insights samodzielnie możesz sprawdzić, co powoduje ten problem na Twojej stronie. Po wpisaniu URL otrzymasz wytyczne, których wdrożenie pomoże Ci go zminimalizować.

Przykładowe wyniki analizy prędkości ładowania strony w narzędziu PageSpeed Insights.

Czy nawigacja jest intuicyjna?

Dzięki intuicyjnej nawigacji jesteśmy w stanie szybciej znaleźć potrzebne informacje. Im sprawniej użytkownik zlokalizuje potrzebne mu elementy, tym mniejsze ryzyko, że poczuje frustrację i porzuci działania na Twojej stronie. Dobrze zaprojektowana nawigacja zwiększa zaangażowanie użytkownika, jednocześnie minimalizując liczbę błędnych kliknięć, które powodują pogorszenie płynności poruszania się po stronie.

Zrozumiała struktura menu, kategorie oraz etykiety pozwalają użytkownikowi na szybkie znalezienie tego, czego szuka. Menu zaprojektowane według zasad projektowania UX:

  • posiada prostą, czytelną strukturę,
  • zawiera elementy rozmieszczone w sposób intuicyjny dla użytkownika,
  • składa się z nazw napisanych jasnym, zrozumiałym językiem: unikaj profesjonalnej terminologii, która może być niezrozumiała dla grupy docelowej,
  • posiada skróty przedstawione w formie ikon, takie jak „lista ulubionych” w sposób zrozumiały dla użytkownika,
  • obejmuje wyszukiwarkę, która umożliwia szybsze znalezienie interesujących produktów/usług na stronie.

Przykłady elementów, na które należy zwrócić uwagę przy projektowaniu menu.

Czy formularze są przyjazne dla użytkownika?

Jeśli formularze są zaprojektowanie w sposów nieintuicyjny, użytkownik może mieć trudność z ich wypełnieniem, a to często wywołuje niezadowolenie i frustrację. Możesz więc stracić potencjalny zakup!

Dobrze zaprojektowany pod kątem User Experience formularz:

  • jest napisany prostym językiem – tak, aby użytkownik mógł łatwo zrozumieć informacje w nim zawarte,
  • jasno przedstawia wytyczne potrzebne do jego uzupełnienia,
  • zapewnia użytkownikowi informację o błędnym wypełnieniu oraz skłania go do poprawienia lub dopisania informacji,
  • posiada widoczną drogę użytkownika, która obrazuje etap, na którym ten obecnie się znajduje.

Podczas projektowania formularza zastanów się, do czego ma on służyć i jakie podstawowe informacje powinien podać użytkownik. Im krótszy formularz, tym częściej użytkownik jest skłonny go wypełnić – jeśli musi podać więcej danych osobowych, traci zaufanie do firmy.

Elementy istotne podczas projektowania formularza

Czy proces zakupowy jest płynny?

Płynny proces zakupu poprawia zadowolenie klientów, jednocześnie minimalizując ryzyko porzucenie czynności, m.in. na etapie koszyka. Optymalizując proces zakupowy, wpłyniesz na poprawę doświadczenia użytkownika oraz wzrost sprzedaży.

Czym charakteryzuje się płynny proces zakupowy? Jest intuicyjny dla użytkownika, a w jego trakcie na stronie nie występują błędy, które mogą dodatkowo wydłużyć czas poświęcony na zakup towaru/usługi.

Pamiętaj, że użytkownicy mogą przechodzić przez ten proces w sposób nieliniowy – warto zatem stosować elastyczne podejście do klienta.

Elementy, które wpływają na płynność procesu zakupowego[2]:

  • na stronie produktu/usługi powinny znajdować się wszystkie informacje: opis, zdjęcia, dokładna cena, komunikaty o dodatkowych opłatach (związanych z np.: zmianą parametrów produktu); dodatkowo również informacja o dostępności w sklepie online oraz w sklepie stacjonarnym;
  • możliwości porównania produktów/usług na stronie;
  • informacje dotycząca ilości produktów dodanych do koszyka – powinna być ona widoczna dla użytkownika podczas poruszania się po stronie tak, aby mógł on/ona w każdym momencie monitorować ilość produktów oraz koszt zamówienia;
  • możliwość dokonania zakupu jako gość;

Umożliwienie użytkownikom zakupu bez konieczności zakładania konta w sklepie zwiększa płynność procesu.
  • przejrzysty dla użytkownika podział procesu zamawiania na kroki, uwzględniający korzyści oraz zawierający informacje, np. koszt zamówienia;

Elementy, na które należy zwrócić uwagę podczas projektowania procesu zamówienia.
  • prosta procedura zamówienia, na którą składają się krótkie formularze;

Zminimalizuj ilość pól do wypełnienia do tych niezbędnych i zaprojektuj walidacje w odpowiedni sposób.
  • możliwość dopasowania przez użytkownika metody płatności oraz wysyłki;
  • warto również pamiętać o umożliwieniu śledzenia przesyłki oraz umieszczeniu w jasny sposób informacji dotyczących zwrotów i reklamacji, aby zwiększyć zaufanie do marki.

Czy strona jest responsywna i dostosowana do urządzeń mobilnych?

Responsywność strony oznacza jej automatyczne dostosowanie do rozdzielczości na różnych urządzeniach – powinna działać tak samo dobrze oraz posiadać wszystkie funkcje niezbędne do płynnego przejścia przez proces zakupowy niezależnie od tego, czy przeglądasz ją na komputerze, tablecie czy telefonie. E-commerce’y, w których zadbano o responsywność, wyróżniają się większą użytecznością i wydajnością, a treści są przejrzyste i estetycznie przedstawione.

Błędy w responsywnym projektowaniu wpływają negatywnie na jakość i użyteczność stron na różnych urządzeniach. Do najczęściej występujących należą:

  • niedostosowanie wielkości formularza (na przykład do wersji mobilnej), co znacząco utrudnia, a w niektórych przypadkach uniemożliwia wypełnienie go,
  • umieszczenie zbyt wielu elementów tekstowych i graficznych – na małym ekranie może powodować przebodźcowanie użytkownika oraz zatracenie hierarchii strony,
  • brak dopasowania wielkości czcionek do rozmiaru ekranu, przez co użytkownik nie jest w stanie zapoznać się z wszystkimi informacjami,
  • nieuwzględnienie interakcji dotykowych w interfejsie pod urządzenia mobilne, a co za tym idzie – niedostosowanie wielkości oraz rozmieszczenia przycisków,
  • wydłużenie czasu ładowania się strony przez brak optymalizacji grafik pod urządzenia.

Poznaj kilka technik, które mają zastosowanie przy projektowaniu stron e-commerce:

  • Technika Mobile-First Design opiera się na projektowaniu stron zaczynając od wersji mobilnej, a następnie powiększaniu jej poprzez dodanie lub zmianę elementów. Dzięki temu od samego początku wiemy, że strona jest zoptymalizowana do najmniejszych ekranów, projekt strony zadziała na wszystkich urządzeniach (ważnym etapem pracy są testy), a istotne elementy dostosują się do rozmiaru ekranu.
  • Modyfikacja obrazów. Należy wybierać te, które mimo zmiany rozmiaru wciąż będą czytelne lub będą prezentować to, na czym nam zależy, także po ewentualnym przycięciu. Warto używać plików SVG, zwłaszcza przy logach i ikonach – zmieniają one swoją rozdzielczość na podstawie ścieżek obrazu, a nie pikseli.
  • Zastosowanie rozwijanych kart, np. w menu. Dzięki nich przy zmianie rozmiaru ekranu komponenty dalej będą rozmieszczone w równej odległości, a Ty unikniesz sytuacji, w której z powodu zmiany wielkości ekranu elementy będą zawierać większą część ekranu, niż powinny.
  • Zaprojektowanie strony minimalistycznej. Na stronie, która nie jest przepełniona grafikami, ikonami czy treściami, ryzyko wystąpienia zaburzenia rozmieszczenia elementów przy zmianie rozmiaru ekranu jest zminimalizowane. Dodatkowo masz pewność, że informacje zawarte na stronie, niezależnie od urządzenia, będą tak samo dobrze widoczne dla użytkownika.
  • CSS i HTML. HTML zapewnia strukturę i zawartość strony, a CSS odpowiedzialne jest za dodanie stylizacji oraz układu do treści. Używanie tych dwóch języków do programowania stron razem umożliwia programistom projektowanie różnych układów i stylów stron dla różnych urządzeń w oparciu o rozmiar ekranu, rozdzielczość i inne czynniki[3].

Key Takeaways i tip od specjalisty

  • Najczęstszymi powodami opuszczania strony przez użytkowników są: wolne ładowanie strony, problemy z responsywnością, zła nawigacja i przestarzały wygląd.
  • Koniecznie sprawdź czas ładowania swojej strony. Skorzystaj z jednego z narzędzi, np. z Page Speed Insights, dzięki któremu dowiesz się więcej o wrażeniach użytkowników, wydajności www, ułatwieniach dostępu czy SEO.
  • Pamiętaj o sprawdzeniu nawigacji. W tym przypadku nie warto się wyróżniać – użytkownicy są przyzwyczajeni do konkretnych schematów, których brak może spowodować zamieszanie i zniechęcić do dalszej eksploracji sklepu.
  • Formularze, które wykorzystujesz w swoim e-commerce powinny być proste, czytelne i napisane przyjaznym, zrozumiałym językiem. Zbyt długie lub skomplikowane zniechęcą do pozostawienia danych.
  • Płynność procesu zakupowego to kolejny element, który przybliży Cię do sukcesu. Zwróć uwagę na to, jak wyglądają strony produktów, sprawdź interakcje, które użytkownik musi wykonać aby dokonać zakupu, zadbaj o wygodne płatności, a także informacje o dostawie, zwrotach i obsłudze klienta. Łatwość i szybkość uzyskania informacji oraz zminimalizowanie ilości kroków dzielących użytkownika od zakupu to obszary, o których warto pamiętać.
  • Testuj, testuj i testuj. Sprawdź responsywność strony – zobacz jak wygląda na komputerze, na telefonie czy tablecie. Częstym błędem w projektowaniu jest skupienie się wyłącznie na jednym urządzeniu (najczęściej desktopie).

Źródła:

[1] Szybkość decyduje o wrażeniach użytkowników, suport Google, dostęp: support.google.com

[2] User experience in designing the purchasing process, Overlap Studio, dostęp: overlap.studio

[3] 5 SEO-Friendly Technologies To Build Responsive Websites, Setupad, dostęp: setupad.com, Responsive Design: Best Practices & Examples, UX Pin, dostęp: www.uxpin.com

Jak wykluczać niepożądany ruch i maksymalizować swój budżet reklamowy w Google Ads?

24 sierpnia, 2023

Czy wiesz, że dobra lista wykluczeń w Google Ads może ochronić Twój budżet i wizerunek marki? Dzięki jej zastosowaniu Twoje reklamy są widoczne dla odpowiedniego odbiorcy, czyli sprowadzasz bardziej kaloryczny ruch, z większym prawdopodobieństwem konwersji. Używanie list wykluczeń w kampaniach Google Ads jest jedną z naszych dobrych praktyk w zarządzaniu kampaniami. Sprawdź, na co zwracamy uwagę!

Spis treści

Czym są wykluczenia treści w Google Ads oraz wykluczenia na poziomie całego konta?

Wykluczenia treści w Google Ads to funkcja, która pozwala na wykluczenie określonych rodzajów witryn i treści z wyświetlania Twoich reklam. Pomaga to upewnić się, że Twoje reklamy są widoczne dla właściwej grupy odbiorców, i że Twój budżet reklamowy jest wykorzystywany skutecznie.

Wykluczenia na poziomie konta to ustawienia, które pozwalają na wykluczenie określonych kategorii witryn lub słów kluczowych na poziomie całego konta reklamowego w Google Ads, a nie tylko na poziomie kampanii. Dzięki temu możliwe jest łatwiejsze zarządzanie kontem przez większą kontrolę oraz nie duplikowanie wykluczeń.

Dlaczego warto stosować wykluczenia treści w Google Ads?

Kampanie reklamowe w Google Ads mogą być kosztowne, ważne jest więc, aby wykorzystać swoje budżety w sposób jak najbardziej efektywny. Używanie wykluczeń na poziomie konta może pomóc Ci osiągnąć lepsze wyniki, ponieważ pozwala na wykluczenie nieodpowiednich słów kluczowych, lokalizacji i kategorii tematycznych, które mogą obniżać skuteczność Twojej kampanii.

Dodatkowo, wykluczenia treści w Google Ads pomagają uniknąć wyświetlania Twoich reklam na stronach, które mogą negatywnie wpłynąć na wizerunek Twojej marki. Na przykład, jeśli Twoja firma sprzedaje produkty luksusowe, możesz nie chcieć, aby Twoje reklamy były wyświetlane na stronach, które oferują produkty niskiej jakości lub podrabiane wersje Twojej oferty.

Jakie wykluczenia na poziomie konta warto wprowadzić?

  1. Wykluczenia geograficzne – pozwalają na wykluczenie reklam w określonych regionach lub krajach. Dzięki temu możliwe jest skierowanie reklam tylko do tych regionów, w których firma działa.
  2. Wykluczenia witryn – pozwalają na wykluczenie wybranych witryn, na których reklamy nie powinny się wyświetlać. Można tu wymienić chociażby witryny zawierające nieodpowiednie treści, czy witryny konkurencyjne.
  3. Wykluczenia słów kluczowych – pozwalają na wykluczenie wybranych słów kluczowych, które nie przynoszą korzyści w kampanii reklamowej. Można tu wymienić np. słowa kluczowe, które nie przynoszą odpowiedniej liczby kliknięć lub które są zbyt drogie.
  4. Wykluczenia czasowe – pozwalają na wykluczenie reklam w określonych godzinach lub dniach tygodnia. Dzięki temu można ograniczyć reklamy tylko do tych godzin, w których potencjalni klienci są najaktywniejsi.

Wykluczenia Google Ads na poziomie konta – jak wpływają na skuteczność reklam w Google Ads?

Dodanie odpowiednich wykluczeń może pomóc w zwiększeniu skuteczności reklam, ponieważ:

  1. Poprawiają dokładność targetowania: wykluczenia pozwalają na lepsze skupienie się na grupie docelowej, co z kolei zwiększa prawdopodobieństwo, że Twoje reklamy trafią do odpowiedniego odbiorcy.
  2. Redukują koszty: dzięki wykluczeniom nie wydajesz pieniędzy na kliknięcia od użytkowników, którzy nie są zainteresowani Twoimi produktami lub usługami.
  3. Zwiększają efektywność reklam: ograniczenie wyświetlania reklam w nieodpowiednich miejscach pozwala na lepsze wykorzystanie budżetu reklamowego i skupienie się na bardziej wartościowych kanałach reklamowych.

Wykluczenia w praktyce

Jak dodać listę wykluczeń do konta Google Ads? Po wejściu do konta przechodzimy do sekcji Narzędzia i ustawienia, następnie do Listy wykluczeń miejsc docelowych, gdzie dodajemy nową listę.

Wykorzystywanie wykluczeń w Google Ads jest jedną z naszych dobrych praktyk w zarządzaniu kampaniami. Na yetizowej liście jest już 900 000 pozycji, aby maksymalnie optymalizować budżety naszych klientów. Dbamy o to każdego miesiąca, dodając kolejne i aktualizując ich listę.

Pamiętaj, że wraz z biegiem czasu niektóre z pozycji mogą być „blokowane” – w przypadku, gdy np. dane konto na YouTube zniknie, nie będzie można go dłużej wykluczać. Wówczas w systemie otrzymamy informację, że dane wykluczenie jest „nieznane”.

Analizujemy także konta reklamowe naszych nowych klientów, aby sprawdzić gdzie wyświetlają się ich reklamy. Pojawiają się podobne schematy, na które warto zwrócić uwagę:

  • Bajki – często rodzice, na których targetujemy reklamy, przekazują swój telefon dzieciom, które oglądają bajki. Niestety takie kliknięcia są często omyłkowe albo wynikają z chęci ominięcia reklamy.
  • Gry – w Androidzie oraz IOS często mamy do czynienia z grami free to play, gdzie zdecydowana większość jest nastawiona na model reklamowy, a pomysłowość w ukrywaniu przycisku x wśród twórców tych aplikacji nie zna granic To często przekłada się na puste kliknięcia.
  • YouTube – selekcjonujemy kanały, na których wyświetlają się dane reklamy. Tutaj najczęściej wykluczamy kanały gamingowe, bajki oraz język kanału na YouTube.

Lista wykluczeń dla Ciebie

Chcesz, żeby Twoje kampanie były bardziej efektywne? Zacznij od dobrej praktyki, jaką jest stosowanie listy wykluczeń! Przygotowaliśmy dla Ciebie listę 5000 pozycji – to doskonały start, jeśli dotychczas nie korzystałeś/aś z takiej listy lub świetne uzupełnienie Twoich obecnych działań.

Formularz kontaktowy, który znajdował się w tym miejscu, jest już nieaktywny. Jeśli chcesz otrzymać listę 5000 wykluczeń, napisz do nas.

Najczęstsze problemy użytkowników po przesiadce na Google Analytics 4

02 sierpnia, 2023

Minęło już kilka tygodni odkąd Universal Analytics (GA3) przestał procesować nowe dane, a jego dotychczasowi entuzjaści musieli przejść na nową wersję usługi lub poszukać alternatywy. W dzisiejszym artykule rozwiewamy najczęstsze wątpliwości, z którymi zgłaszają się do nas klienci przy okazji audytów GA4 (Google Analytics 4). Sprawdź, czy któryś z case’ów dotyczy również Ciebie!

Spis treści

„Gorsze wyniki w GA4 niż w GA3”, czyli porównywanie danych między usługami

Wygląda na to, że jednym z pierwszych odruchów świeżo upieczonych użytkowników GA4 jest porównywanie danych skonfigurowanej usługi z danymi w Universal Analytics. Oczywiście nie jest to zła praktyka, ale trzeba pamiętać przy tym o trzech bardzo ważnych kwestiach.

  • Nie każde dane i wymiary w GA4 są tożsame z tymi w GA3, nawet jeśli nazywają się tak samo. Świetnym tego przykładem są Użytkownicy. W Universal Analytics oznaczają oni całkowitą liczbę osób, które odwiedziły Twoją stronę. W GA4 z kolei Użytkownicy to tylko te osoby, które odbyły sesję z zaangażowaniem, czyli tak naprawdę Aktywni użytkownicy. Zanim więc zaczniesz analizować i porównywać, koniecznie zapoznaj się z dokumentacją Google, w której wszystkie dane i wymiary są jasno i konkretnie zdefiniowane. Na supporcie możesz również sprawdzić, czego spodziewać się przy porównywaniu konkretnych danych między GA3 i GA4.
  • Obie usługi różnią się między sobą metodologią zbierania danych, a także atrybucją (czyli sposobem przypisywania udziału w konwersji reklamom, kliknięciom itp.). GA4, w przeciwieństwie do GA3, potrafi łączyć dane z aplikacji i witryn www, a tym samym dokładniej śledzić liczbę użytkowników i ich ścieżkę do konwersji. W raportach standardowych Universal Analytics jedynym dostępnym modelem atrybucji był model ostatniego kliknięcia niebezpośredniego. W GA4 raporty podstawowe opierają się na dwóch modelach atrybucji: ostatnie kliknięcie i pierwsze kliknięcie. Dodatkowo można również przyjrzeć się zebranym danym z perspektywy atrybucji opartej na danych.
  • Dane Google Analytics 4 mogą pojawić się w panelu nawet z 48-godzinnym opóźnieniem. W GA3 czas oczekiwania zazwyczaj wynosił tylko kilka godzin.

Często zdarza się, że lista przewag GA4 nad GA3 wprowadza użytkowników nowej usługi w błędne przeświadczenie – „liczby powinny być wyższe, lepsze”. Fakt, że GA4 mierzy dokładniej, nie oznacza, że wyniki powinne być wyższe. Dla przykładu, wcześniej wspomniane łączenie danych dotyczących aplikacji i witryn www może skutkować mniejszą liczbą użytkowników w GA4. GA4 jest w stanie zidentyfikować osobę korzystającą z Twojej aplikacji i witryny www jako jednego użytkownika. GA3 w takiej sytuacji identyfikuje dwóch różnych użytkowników na dwóch różnych ścieżkach do konwersji.

Dobrym przykładem są również sesje – w tym przypadku ich liczba w GA4 również może być niższa niż w GA3. GA4 w odróżnieniu od Universal Analytics nie nalicza nowej sesji wraz z nadejściem północy, ani też wraz ze zmianą parametrów kampanii (wizytą z innego źródła przed upłynięciem limitu czasu wcześniejszej sesji).

Podsumowując, niższe nie znaczy gorsze i niekoniecznie jest rezultatem błędnej konfiguracji GA4. Nie zniechęcaj się, kiedy zobaczysz różne wyniki w obu usługach. Spróbuj na spokojnie znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy lub śmiało skonsultuj się z nami.

„Brak danych sprzedażowych”, czyli jak działa śledzenie e-commerce’u

Popularnym problemem wśród wdrażających GA4 jest również brak danych zakupowych. Najczęściej wynika on z pominięcia etapu konfiguracji śledzenia e-commerce’u lub ustawień niezgodnych z wymaganiami Google. Wdrażając usługę koniecznie sprawdź, jakie rozwiązania proponowane są w przypadku silnika sklepu, z którego korzystasz.

GA4 implementuje się w witrynie na kilka różnych sposobów, zależnie od możliwości:

  • poprzez gotową integrację w panelu sklepu (polega zazwyczaj na wpisaniu identyfikatora pomiaru usługi i zaznaczeniu kilku checkboxów),
  • poprzez zainstalowanie wtyczki, która wdraża na stronie warstwę danych (dataLayer) wraz z określonymi w dokumentacji Google zdarzeniami zakupowymi, następnie skonfigurowanie odpowiednich ustawień w Google Tag Managerze (GTM), dzięki którym dane o zdarzeniach będą wysyłane do GA4,
  • poprzez zaprojektowanie i wdrożenie dataLayeru przez programistów, a następnie bezpośrednie wysyłanie zdarzeń ze strony do GA4 lub wykorzystanie warstwy danych i wysyłanie zdarzeń do GA4 za pośrednictwem GTMa.

Jeśli w witrynie istnieje dataLayer, który był stworzony na potrzeby Universal Analytics, można go przemapować za pomocą GTMa i wykorzystać do konfiguracji GA4.

W sytuacji, kiedy śledzenie e-commerce zostało zaimplementowane, a w panelu nie pojawiają się dane o transakcjach lub/i przychodach, należy:

  • przeanalizować zgodność warstwy danych z dokumentacją Google dla GA4 (dataLayer dla GA3 posiadał inną strukturę),
  • sprawdzić, czy w zdarzeniach wysyłamy wszystkie wymagane parametry, w tym najważniejsze – wartość przychodu i kod waluty.

Warto pamiętać, że przesyłanie kodu waluty do GA3 nie było wymagane. W GA4 z kolei jest to informacja niezbędna, bez niej można zapoznać się jedynie z liczbą transakcji – bez wartości przychodów.

„Luka demograficzna”, czyli konfiguracja Google Signals

Ustawiając usługę GA4, należy przyjrzeć się wszystkim dostępnym opcjom w panelu administracyjnym. Pozostawienie niektórych z nich w trybie domyślnym może spowodować braki danych. Klienci zlecający audyt GA4 często podkreślają, że z niewiadomych przyczyn w raportach o użytkownikach nie wyświetlają się im żadne dane demograficzne. Dzieje się tak kiedy funkcja Google Signals, odpowiedzialna między innymi za zbieranie tego typu danych, pozostaje wyłączona.

Warto pamiętać, że Google Signals służy także do bardziej precyzyjnych pomiarów związanych z osobami odwiedzającymi Twoją witrynę na różnych urządzeniach (cross-device tracking). Jeśli użytkownik wyświetlający Twoją stronę za pośrednictwem tabletu, smartfona, a następnie komputera jest zalogowany w Google, to GA4 zidentyfikuje go jako jednego użytkownika witryny na jednej ścieżce do konwersji.

Uruchomienie Google Signals ma jednak także swoje minusy, o czym należy pamiętać, decydując się na włączenie tej opcji. Kiedy na stronie www jest mały ruch, GA4 stosuje progowanie i nie wyświetla w raportach wszystkich danych w celu uniemożliwienia identyfikacji konkretnych użytkowników. Masz zatem do czynienia z klasyczną sytuacją „coś za coś”. Dobrze jest skonfrontować ze sobą wszystkie za i przeciw dla Google Signals, a następnie podjąć przemyślaną decyzję.

Podsumowanie

Przyzwyczajenie się do nowej usługi Google Analytics po latach użytkowania GA3 z pewnością nie jest łatwe. Ważne, aby w razie wątpliwości dotrzeć do rzetelnej wiedzy i rozwiązać ewentualne problemy. GA4 w rzeczywistości jest solidnym narzędziem do analizowania ruchu w Twojej witrynie czy aplikacji i nieustannie jest udoskonalane. Nie mam żadnych wątpliwości, że warto je zaimplementować w przypadku każdego gracza online.

Pamiętaj o tym, aby:

  • przed wdrożeniem śledzenia e-commerce’u upewnić się, jaka metoda będzie odpowiednia dla silnika sklepu, którego używasz,
  • osoba zajmująca się implementacją śledzenia zdarzeń zakupowych była świadoma tego, że istnieją wymagania Google odnośnie formatu przesyłanych danych,
  • skrupulatnie przeanalizować wszystkie możliwe ustawienia w panelu GA4 – warto świadomie wybierać określone opcje/funkcje i wiedzieć, jakie rezultaty za sobą niosą,
  • podczas porównywania danych między usługami sprawdzić, co z czym można faktycznie porównać i skąd będą wynikały ewentualne różnice.

Czy Twoja marka jest gotowa na Silver tsunami?

18 lipca, 2023

Osoby w wieku 50+ stają się aktywnymi użytkownikami internetu i coraz odważniej robią zakupy online. Dlaczego jest ich w sieci coraz więcej? Czemu nie powinno się ich lekceważyć i dlaczego coraz więcej kampanii powinno mieć na uwadze pokolenie 50+? Zapraszam do świata, w którym umowna „jesień” życia zawodowego to dopiero początek życia w sieci!

Spis treści

Minione 3 lata to potężny transfer różnych zasobów naszego życia do online’u:

  • społecznych (np. umawianie wizyt do wszelkich specjalistów),
  • administracyjnych (np. wydawanie zgód/dokumentów),
  • komunikacyjnych (np. wideo porady),
  • finansowych (np. zakładanie kont bankowych czy wirtualna weryfikacja tożsamości).

Pandemia Covid-19 i związane z nią obostrzenia sprawiły, że wszyscy musieli nauczyć się funkcjonowania w nowej rzeczywistości działania online, również osoby ze starszego pokolenia. Dla wielu zapewne było to szok, ale też oczywista konieczność. Internet stał się codziennością, a nie tylko rozrywką.

Grupa internautów 60+ stale rośnie

Raport strategiczny IAB „Internet 2021-2022” dostarcza ciekawych danych. Okazuje się, że to nie młodzi, lecz osoby powyżej 60. roku życia są najsilniej rosnącą grupą wiekową wśród polskich internautów. Największy wzrost zanotowano wśród użytkowników w wieku 65-75 lat.

Jak wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce do roku 2050 osoby w wieku 55+ mogą stanowić niemal połowę populacji kraju, bo aż 45%. Oznacza to, że już niedługo ta grupa stanie się największą grupą konsumentów i tej informacji absolutnie nie można lekceważyć.

Do 2050 roku tymi „Silversami” będzie pokolenie dzisiejszych 20-30 latków. Jest to jasny komunikat dla marek, że komunikacja powinna się zmienić, to znaczy dostosować do pokolenia 50+. A może jednak… nie musi się zmienić, bo pokolenie 50+ dostosuje się do komunikacji w internecie? Czas pokaże. Na chwilę obecną najważniejsza powinna być świadomość i umiejętne odczytywanie potrzeb każdego pokolenia.

Silversi aktywnie korzystają z internetu – nie pomijaj ich!

Jak wskazują dane z raportu GWI „Baby Boomers”, osoby w wieku od 58 do 64 lat, tak zwani digital boomers, spędzają obecnie ponad dwukrotnie więcej czasu na urządzeniach mobilnych, niż w czasie przed pandemią. Badanie mówi również o tym, że boomerzy dogonili młodsze pokolenia w zakupach online (39 vs. 39 proc.), a nawet prześcignęli je w kwestii wyszukiwania produktów w sieci (55 vs. 51 proc.).

Istnieją branże, które dobrze rozumieją tę sytuację i już od wielu lat przykładem tego są np. oferty telefonów u operatorów komórkowych, skierowane do osób starszych. Medycyna, fizjoterapia, masaże – wszystkie marki świadczące usługi zdrowotne zaczynają rozumieć, że decydentem w sieci już nie jest wnuczek czy zięć, a świadomy i doświadczony 50-latek, który całkiem sprawnie porusza się w sieci.

Kilka przykładów oferty i komunikacji dostosowanej do tej grupy docelowej:

wczasy dla seniora, Imperiall 
trening dla seniora, Zdrofit
dieta pudełkowa dla seniora, Powermeal

Trend bycia w sieci seniorów poszedł o krok dalej – mamy bardzo dużo influencerów 60+,
a nawet 75+! Oto kilka przykładów z Instagrama:

  • Bea W Romanov: 60+, kategoria – styl życia/podróże/fotografia/taniec
  • Jan Adamski: 60+, kategoria – moda i styl
  • Krystyna Bałakier: 50+, kategoria – styl i lifestyle

Jak widać, można być influencerem w każdym wieku i to z bardzo dobrymi zasięgami – pan Jan pod każdym postem ma po 1500-2000 interakcji użytkowników, a jego rolki mają po 400 000 wyświetleń. Z takim kontem można z powodzeniem prowadzić dobrze prosperującą działalność.

Kilka ważnych liczb na koniec

Na koniec krótkie podsumowanie badania ze strony cbos.pl „Korzystanie z Internetu w 2022 roku”. Widzimy tutaj podział, jaki procent osób w każdej kategorii wiekowej korzysta z Internetu w Polsce. W grupie wiekowej 55-64 lat to aż 65%! Przedział 65-74 lat również prezentuje bardzo dobry wynik, bo 41%.

Czy Internet to przestrzeń dla wszystkich młodych i dynamicznych ludzi? Jakże błędne jest to pytanie. Powinno ono brzmieć raczej: czy internet to miejsce dla wszystkich ludzi? Odpowiedź brzmi – oczywiście, że tak! I nigdy wcześniej znaczenie słowa „wszyscy” nie było tak pełne, jak dziś.

Z analizy portalu Ceneo.pl wynika, że najbardziej aktywnymi użytkownikami w grupie 65+ są kobiety. Panie najchętniej kupują on-line torebki, smartfony, telewizory, sukienki i lodówki.

34% seniorów płaci w Internecie za pośrednictwem operatorów typu Przelewy24 oraz PayU, natomiast 17% poprzez BLIK, a 16% nadal wybiera płatność za pobraniem. 82% seniorów deklaruje, że zakupy robi w sposób samodzielny. 58% badanych osób powyżej 60. roku życia wykorzystuje internet do obsługi bankowości elektronicznej.

Po zapoznaniu się z tymi informacjami można odnieść wrażenie, że te dane pasują raczej do grupy 30+, a nie do seniorów, ale jak widać – fala silver tsunami rośnie w siłę i nic nie zapowiada tego, aby miała zwolnić.

Key takeaways

  • W Polsce aż 65% osób w wieku 55-64 lat korzysta z internetu, natomiast w przedziale wiekowym 65-74 lat, jest to 41%.
  • Silversi są coraz bardziej aktywni w sieci – przede wszystkim kobiety. Kupują one najczęściej smartfony, telewizory, torebki, odzież.
  • Do 2050 roku silversami będzie pokolenie dzisiejszych 20-30 latków. Świadomość tego faktu oraz umiejętne odczytywanie potrzeb każdego pokolenia to już konieczność! Komunikacja Twojej marki w internecie powinna zawierać value proposition dostosowane do grupy 50+.

De-influencing – na przekór konsumpcji

28 czerwca, 2023

W czasach nadmiaru komunikatów, bodźców, produktów, reklam i impulsywnych zakupów, nadszedł czas de-influencingu. W kontrze do „kup teraz, skorzystaj z okazji” postuluje rozsądek, minimalizm i bardziej przemyślane zakupy. Czym jest ten trend, jak już wpływa na rynek i czy ma szansę zmienić nawyki zakupowe użytkowników social mediów?

Spis treści

Kryzys nadmiaru

Każdy z nas na pewno choć raz w życiu usłyszał od swojej babci poradę, aby zbyt dużo nie kupować, a jeśli coś się zepsuje, to dać temu drugą szansę. Biorąc pod uwagę stan ekonomiczno-społeczny w Polsce sprzed 50-70 lat, takie zachowanie miało absolutny sens. Ograniczenia w kwestii dostępności produktów, aspekty formalno-prawne i handlowe, ale także styl życia ludzi żyjących w tamtych czasach sprzyjały tego rodzaju przekonaniom. Historycy często piszą o kryzysie niedostatku, którego pokolenie Y i Z raczej już nie pamięta, a współcześni nastolatkowie czytając to, patrzyliby na mnie z niezrozumieniem. Obecnie mówimy o kryzysie nadmiaru, ale nie tylko w aspekcie dużej liczby dostępnych produktów, brakiem barier handlowych, czy coraz krótszego czasu produkcji oraz dostaw. Mówiąc kryzys nadmiaru, mam na myśli ilość bodźców nacechowanym hasłami – KUP, SPRÓBUJ, TERAZ, TANIEJ! Nadmiar komunikacyjny to jedno z cywilizacyjnych zagrożeń. Uważa się, że do każdego z nas dociera dziennie około 100 000 słów z zewnętrznych źródeł masowego przekazu. Dlatego dziś chcę opowiedzieć o tym, że doszliśmy do punktu, w którym nadmiar zaczyna się „przelewać”. I to w miejscu, po którym najmniej bym się tego spodziewał – czyli w świecie influencerów.

Potencjał rynku influencerów

Według Nielsen Media Reserach globalna wartość rynku Influence Marketingu w 2022 r. wyniosła 15 mld dolarów. Prognozy firmy analitycznej Research and Markets przewidują, że do 2028 roku globalna wartość tego rynku osiągnie aż 84,9 mld dol. Liczba nowych twarzy i nisz, które skutecznie zagospodarowują twórcy, rośnie w bardzo szybkim tempie. Oczywiście nic nie jest wieczne, nie każdy przez lata utrzyma swój poziom oraz uwagę odbiorców – dlatego też rozwój tego rynku jest tak intensywny i elastyczny, bo absolutnie każdy ma szansę zaistnieć ze swoimi treściami i wartością. Jednym z moich ulubionych przykładów w kwestii niszy jest Skin Coach!

Siła sprzedaży w social mediach

Kilka miesięcy temu na naszym blogu pisałem o tym, jak duży potencjał ma influence marketing w kwestii sprzedaży online, a konkretnie trend social commerce – czyli sprzedaży online opartej na emocjonalnych, szybkich transmisjach, w których twórca przekazuje kluczowe dla grupy docelowej wartości, wrzuca link i często z dużym sukcesem zamyka sprzedaż (tu i teraz). Według portalu SocialPress – wśród osób dorosłych z pokolenia Z, aż 92% przyznaje się do tego, że ogromny wpływ na ich decyzje zakupowe mają influencerzy. Estymuje się, że do roku 2025 to właśnie pokolenie Z będzie odpowiedzialne za 62% globalnych wydatków w social mediach. Wszyscy już wiemy, jak opinia twórców wpłynęła na rozwój zakupów w sieci, ale również jak może przyczynić się do zbędnych zakupów. Po raz pierwszy w historii, firmy praktykujące współpracę z influencerami częściej wybierały w tym celu TikToka niż Instagrama. Bardzo popularny w kwestii zakupów jest hashtag #TikTokMadeMeBuyIt – użytkownicy korzystają z niego, gdy chwalą się w sieci produktem kupionym właśnie za sprawą rekomendacji twórcy. Ile z tych produktów zostało nabytych niepotrzebnie albo na skutek emocjonalnego spotkania z twórcą, którego autorytet przekonał użytkownika do zakupu? Tego się nigdy nie dowiemy.

De-Influencing – o co chodzi?

Trend de-influencingu zbiegł się w czasie z MascaraGate. Jedna z influencerek chcąc podkreślić efekt jednego z produktów do rzęs, na poczet materiału reklamowego założyła sztuczne rzęsy – wprowadzając odbiorców w błąd. Twórca został zdemaskowany, co ostatecznie zakończyło się skandalem dla obu stron: marki i twórcy. Wiele osób po tej sytuacji zaczęło powątpiewać w autentyczność różnych kampanii – co nie jest zjawiskiem nowym, ale teraz nabrało większej mocy. De-influencerzy to nadal influncerzy, ale z misyjnym podejściem do zakupów – niczym babcia, o której wspomniałem w pierwszym akapicie. Twórcy ci mają kilka różnych taktyk działań:
  • rekomendują tańsze produkty – sugerując budżetowe marki, zamiast marek premium,
  • zachęcają do mniejszych i rzadszych zakupów,
  • tworzą materiały mające na celu pomóc ludziom zaoszczędzić, np.: jak tanio i ładnie się ubrać, jak pojechać na wakacje, nie wydając dużo pieniędzy,
  • ci bardziej waleczni po prostu zniechęcają do kupowania konkretnych marek lub krytykują produkty, które nagle są na fali i chcą je mieć wszyscy – wydawałoby się, że dla zasady,
Mówiąc wprost: de-influencerzy zachęcają do rezygnacji z przepychu i konsumpcjonizmu na korzyść minimalizmu i oszczędzania. Filmy oznaczone hashtagiem #deinfluencing mają już ponad 200 milionów wyświetleń na TikToku. De-influencerzy punktują nachalną reklamę i kryptoreklamę. Skłaniają nas do refleksji, czy kupowanie czegoś, o czym w sieci zrobiło się głośno, jest tym, czego potrzebujemy najbardziej? Mówi się, że de-influencerzy są odpowiedzią na aktualne czasy – chodzi o spowolnienie gospodarcze i ograniczenie wydatków na różne dobra. De-influencerzy mają nam pomagać – tak jak zawsze – wybierać najlepsze produkty w gąszczu wielu ofert, ale w tym przypadku chodzi o inne wartości.

Kolejny krok ku zasadom fair play w social mediach

Zasadność de-influencerów wydaje się znacząca. Odważę się nawet stwierdzić, że mogą mieć rolę wspierającą w trendzie poprawy jakości działań reklamowych w social mediach. W 2022 roku UOKiK wydał 40-stronicowy dokument opisujący rekomendację dotyczące prawidłowego (zgodnego z prawem) oznaczania reklam w social mediach. Dokument powstał na skutek wielkiej potrzeby walki z fałszywą reklamą, kryptoreklamą czy praktykami nie do końca zgodnymi z etyką. De-influencerzy poprzez swoją aktywność mogą być elementem wspierającym dla UOKiK, bo np.: gdy jakiś twórca stworzy reklamę produktu, który będzie mijała się z prawdą lub będzie kolejnym niepotrzebnym gadżetem dla mas i przejdzie przez sito wytycznych zaleceń UOKiK, to de-influencer jako głos idei „przemyśl, czy warto, poczekaj, nie kupuj za szybko” jest kolejnym ogniwem, które zweryfikuje zasadność tej reklamy. Pomimo że trend został nazwany niedawno, mam wrażenie, że znam wielu de-influencerów. W zasadzie każdy, kto chroni mnie przed zbędnym wydatkiem jest dla mnie de-influencerem.

Co dalej?

  1. Trudno wskazać kierunki rozwoju tego trendu w relacji de-influencerzy – marki. De-influencerzy często rekomendują marki tańsze zamiast droższych, więc dla budżetowych marek pojawia się szansa, że zostaną zauważone i rekomendowane przez to grono twórców. Zamiast drogiego kremu na noc de-influencer zaproponuje tańszą i mniej znaną markę, ale o podobnej jakości – o czym wcześniej mogli wiedzieć nieliczni.
  2. Ten trend to znaczący sygnał dla marek od de-influencerów, w którym twórcy dają znać, że patrzą brandom na ręce. To jakby powiedziedzieć „Hej marki! Widzimy was, jeżeli wasz przekaz/jakość/autentyczność nie będa prawdziwe, powiemy o tym wszystkim!”. To będzie mocno wpływało na to, w jaki sposób i jakich influencerów będą wybierały marki.
  3. Konsumpcjonizm oczywiście nie zniknie, ale może stać się bardziej świadomy. Potraktowałbym to również jako szansę dla marek, które są przekonane co do jakości swoich produktów i nie boją się konfrontacji z de-influencerem. Świadomy konsumpcjonizm to równocześnie gorszy czas dla marek, który działają na lewarze wartości bez pokrycia.

Kupujesz reklamy bezpośrednio od wydawcy? Postaw na korzyści systemu Programmatic. Case klienta z branży kosmetycznej

16 maja, 2023

Prowadzisz kampanie reklamowe w sieci? Współpraca między reklamodawcami, agencjami i wydawcami może być znacznie prostsza dzięki systemowi Programmatic. Uproszczenie procesów to tylko jedna z wielu korzyści. Transparentność, unikalne placementy i niedostępne nigdzie indziej precyzyjne możliwości kierowania – to właśnie cechuje Programmatic. Zobacz, jak zoptymalizowaliśmy budżet reklamowy jednej z dużych marek kosmetycznych w Polsce!

Spis treści

Od czego się zaczęło?

Klient prowadził działania reklamowe z wieloma różnymi wydawcami w rozliczeniach flat fee (stała stawka za wyświetlenie reklamy w określonym czasie w serwisie danego wydawcy). Główny problem stanowiła konieczność kontrolowania rozproszonych działań, wymagająca poświęcenia znacznej ilości czasu. Problematyczny był również sam system rozliczeń – nie uwzględniał faktycznej liczby wyświetleń czy kliknięć w reklamę.

Co zrobiliśmy?

  • Zarekomendowaliśmy stworzenie konta w systemie AdForm, który jest na topie w kwestii technologii reklam programamatycznych i środowisku cookieless.
  • Uzgodniliśmy połączenia z wydawcami, aby stworzyć sieć private deali.
  • Stworzyliśmy dedykowane środowisko z możliwością wyświetlania reklamy w niższej stawce niż rynkowa, z dużym zasięgiem i sprecyzowanym targetem w obrębie domeny.
  • To pozwoliło nam także na wykorzystanie ekskluzywnych placementów z dokładnym miejscem, w którym chcemy się wyświetlać w danej domenie (np. na stronie głównej strony wydawcy).

Co osiągnęliśmy?

Przede wszystkim wygodę i znaczną optymalizację budżetu reklamowego! Poniżej porównanie modelu rozliczenia:
  • flat fee (emisja dobowa), który jest najczęściej proponowany przez wydawców (i z którego dotychczas korzystał nasz klient) oraz 
  • rozliczeniem preffered deal, które jako agencja zrealizowaliśmy we własnym zakresie, negocjując z wydawcami.
Wydawca X (flat-fee, CPM 25 zł, budżet 15 tys. zł)
  • liczba uzyskanych wyświetleń: 600 000
  • średni CTR 0,1%: 600 kliknięć
  • zasięg: nieznany, częste wielokrotne wyświetlenia banera temu samemu użytkownikowi lub całkowicie poza obszarem dobrego viewability

Wydawca X (preffered deal, CPM 6,2 zł, budżet 15 tys. zł)

  • liczba uzyskanych wyświetleń: 2 419 354
  • średni CTR 0,2%: 4839 kliknięć
  • zasięg: przy standardowych wynikach około 42% unikalnych impresji (ponad 967 tys.) oraz viewability na poziomie około 70-80%

Dzięki stworzonemu przez nas środowisku programmatycznemu, zoptymalizowaliśmy koszt CPM (koszt 1000 wyświetleń na jednej stronie) o ponad 75% oraz uzyskaliśmy wyższy CTR (współczynnik klikalności).

Co szczególnie istotne, byliśmy w stanie zagwarantować klientowi lepsze viewability (realna widoczność), nawet na poziomie 80%.
Porównanie zasięgu reklam w modelu flat fee i preffered deal na podstawie przeprowadzonych działań.

Pro tip od specjalisty

Uważaj na rozliczenia flat fee! Jest to najczęściej proponowany przez wydawców model emisji reklam, który jednocześnie jest też najmniej efektywny. Przy wyświetlaniu flat fee i rozliczaniu w CPMie nigdy nie masz gwarancji, że Twoja reklama wyświetli się w widocznym miejscu przeglądarki (wyświetlenia o niskim viewability).

Audyt Google Analytics 4 – najczęstsze błędy przy wdrażaniu nowej usługi

16 listopada, 2022

W sieci nieustannie trwa dyskusja na temat konieczności migracji z Google Universal Analytics (UA) do Google Analytics 4 (GA4). Dotychczasowa usługa przestanie przetwarzać nowe dane dopiero 1 lipca 2023 roku, jednak rekomenduje się jak najszybsze wdrożenie GA4. Dlaczego? Co więcej, jak zrobić to dobrze? Na co zwrócić szczególną uwagę? Na te pytania znajdziesz odpowiedź w poniższym artykule. Zapraszam do lektury!

Spis treści

Dlaczego potrzebujesz natychmiastowego wdrożenia GA4?

Według mnie istnieją co najmniej 3 bardzo istotne powody ku temu, aby nową usługę założyć jak najszybciej.

Po pierwsze, wersja UA i wersja GA4 pracują metodologicznie inaczej. Wiąże się to z wieloma trudnościami, a niekiedy nawet brakiem możliwości porównania niektórych danych w obu usługach. Konkretne przykłady zostały bardzo szczegółowo opisane przez support Google w centrum pomocy. Zwlekając z konfiguracją nowej usługi Google, skracasz ciągłość swoich danych.

Po drugie, GA4 oferuje bardzo atrakcyjną funkcję w postaci metryk predykcyjnych. Oznacza to, że Google Analytics, bazując na machine learning, wzbogaca zbiór Twoich danych o przewidywania dotyczące zachowań użytkowników. Dzięki temu możesz stworzyć np. grupę odbiorców, którą cechuje prawdopodobieństwo konwersji w przeciągu następnych 7 dni. Jednak, aby móc korzystać z takich zaawansowanych opcji, musisz zapewnić usłudze duży zbiór danych i przez dłuższy czas utrzymać jakość trenowanych modeli prognozujących. Szczegóły i wymagania dotyczące metryk predykcyjnych znajdziesz tutaj support.google.com.

Po trzecie, każdy potrzebuje czasu, aby poznać i zrozumieć GA4. Nowa usługa charakteryzuje się zupełnie innym panelem użytkownika, posiada zróżnicowane funkcje i możliwości. Co również istotne, interfejs raportowania nie jest tak rozbudowany jak w UA. W zamian jednak twórcy nowej usługi zagwarantowali użytkownikom możliwość samodzielnego budowania dashboardów analitycznych (w sekcji Eksploracja). Warto więc poświęcić trochę czasu i skorzystać z tej opcji, aby zapewnić sobie szybki wgląd w szczegółowe dane.

Na co zwrócić szczególną uwagę przy konfiguracji nowej usługi?

W ostatnich kilku miesiącach przeprowadziłam wiele audytów wdrożenia GA4. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że najczęściej mamy do czynienia z dwoma sytuacjami:

  • panel usługi jest dobrze skonfigurowany, ale wiele błędów pojawia się w ustawieniach tagów wysyłających dane do GA4 za pośrednictwem Google Tag Managera (GTM),
  • w panelu usługi pomija się ustawienia kluczowych opcji, a z kolei nienaganną staranność zachowuje się w konfiguracji GA4 po stronie wcześniej wspomnianego GTM.

W tym miejscu warto podkreślić, że poprawne wdrożenie Google Analytics 4 zawsze opiera się na dwóch nierozerwalnych etapach – konfiguracji panelu usługi, jak i konfiguracji przesyłania danych do GA4.

O czym zatem należy pamiętać przy podejściu do założenia GA4? Poniżej przedstawiam kluczowe zadania.

  1. Prześledzenie ustawień w każdej możliwej zakładce panelu GA4 i dostosowanie ich do swoich potrzeb.
  2. Zapoznanie się z oficjalną dokumentacją Google w celu zrozumienia, jakie dane i w jakiej formie wysyłane są do nowej usługi.
  3. Samodzielne skonfigurowanie przesyłania danych zgodnie z wytycznymi Google lub skorzystanie z gotowych integracji i wtyczek.
  4. Sprawdzenie poprawności i kompletności zbieranych danych.

Jakie są najczęstsze błędy wdrożeniowe i ich późniejsze rezultaty?

Poniżej prezentuję kilka podstawowych niedopatrzeń zaobserwowanych przeze mnie przy różnych konfiguracjach GA4. Niestety takie błędy mogą mieć bardzo duży wpływ na kształt zbieranych danych.

Sprawdź, czy któryś case dotyczy Twojej konfiguracji, a jeśli wdrożenie jest jeszcze przed Tobą zobacz, jak uniknąć niepotrzebnych problemów.

Brak kategorii branży w ustawieniach usługi

Przez pominięcie tego ustawienia uniemożliwiasz sobie dostęp do porównania swoich danych ze zbiorczymi danymi innych firm, w których posiadaniu jest firma Google. Wyrażenie zgody na analizy porównawcze i wybór kategorii swojej branży dodatkowo gwarantuje Tobie fakt, że Google będzie używał również danych konkurencyjnych do polepszania jakości modeli i doskonalenia metryk predykcyjnych.

Brak filtrowania danych

GA4 obecnie pozbawione jest możliwości zaawansowanego filtrowania danych w sposób, jaki miał miejsce w Universal Analytics. Jednak w panelu nowej usługi nadal istnieją dwa podstawowe ustawienia, które warto wykorzystać. Mam na myśli zdefiniowanie ruchu wewnętrznego i dodanie go do wykluczeń oraz utworzenie listy niechcianych witryn odsyłających. W przeciwnym razie Twoje dane będą zniekształcone przez spamowy/techniczny ruch na stronie www, jak i przez nieprawdziwe źródła odwiedzin Twojej strony, np. bramki płatności w przypadku sklepów e-commerce.

Brak połączenia z Merchant Center

Bardzo ważne ustawienie dla branży e-commerce, dzięki któremu w panelu GA4 pojawiają się dane dotyczące bezpłatnych wyników wyszukiwania w Google Merchant Center (użytkownicy, sesje, zdarzenia, kliknięcia, konwersje i przychody). Dodatkowo GA4 eksportuje zdarzenia konwersji purchase i in_app_purchase do Merchant Center, dane są dostępne w raportach tej usługi. Brak połączenia skutkuje utratą wartościowych danych.

Brak zmian w ustawieniach okresu przechowywania danych

Domyślny czas przechowywania danych w GA4 jest ustawiony tylko na 2 miesiące! To ustawienie ma wpływ tylko na raporty tworzone przez użytkowników w zakładce Eksploracja. Ale czy właśnie to nie jedna z najważniejszych dla Ciebie sekcji? Jeśli nie przedłużysz tego okresu do 14 miesięcy, nie będziesz posiadać danych historycznych umożliwiających porównania roczne.

Brak rejestracji w panelu GA4 parametrów zastosowanych w tagach

Kiedy za pomocą GTM wysyłasz dodatkowe informacje/parametry w kontekście zdarzeń (np. kolor butów dodanych do koszyka czy typ wypełnionego formularza kontaktowego), musisz wprowadzić je w panelu GA4 jako definicje niestandardowe. W przeciwnym razie nie będziesz miał możliwości wykorzystania tych danych w tworzonych i analizowanych przez Ciebie raportach w panelu GA4. W tym miejscu ponownie warto zajrzeć do oficjalnej dokumentacji Google, ponieważ nie ma potrzeby dodawania definicji niestandardowych opartych na parametrach przewidzianych przez deweloperów GA4.

Brak kodu waluty w przesyłanych danych

W przypadku Universal Google Analytics kod waluty jest automatycznie pobierany z warstwy danych (data layer). Jeśli data layer nie uwzględnia takiej informacji, to UA automatycznie podstawia w raportach kod waluty, który został uprzednio wybrany w ustawieniach widoku usługi. W przypadku Google Analytics 4 z kolei brak danych dotyczących kodu waluty skutkuje raportowaniem niekompletnych danych – w zestawieniach pojawia się liczba transakcji, jednak nie towarzyszy jej wartość przychodów.

Podsumowanie

Wdrożenie Google Analytics 4 kryje za sobą wiele ustawień, w których nietrudno o pomyłkę. W artykule opisałam głównie problemy konfiguracyjne w samym panelu GA4. O prawdziwy zawrót głowy mogą przyprawić również ustawienia związane z samym przesyłaniem danych ze strony www do usługi GA4. Pamiętaj o 4 najważniejszych zasadach, z którymi zapoznałeś się powyżej, a z pewnością zredukujesz liczbę potencjalnych niedopatrzeń.

  1. Zajrzyj do wszystkich zakładek w panelu GA4 i dostosuj ustawienia do swoich potrzeb.
  2. Zapoznaj się z oficjalną dokumentacją Google związaną z usługą GA4 – im więcej wiesz i rozumiesz, tym mniej błędów jesteś w stanie popełnić.
  3. Skonfiguruj ustawienia przesyłania danych ze strony www do GA4. W szczególności pamiętaj o parametrach zdarzeń, które trzeba wprowadzić w panelu GA4 jako definicje niestandardowe.
  4. Daj swoim ustawieniom 1-2 dni, a następnie sprawdź, czy zebrane dane są rzetelne i kompletne.

Jeśli zastanawiasz się, czy Twoje wdrożenie jest poprawne lub szukasz pomocy w utworzeniu nowej usługi, odezwij się do nas!

Z chęcią przeprowadzimy audyt Twoich ustawień lub bezbłędnie wdrożymy GA4 od A do Z!

Jak firma z branży beauty zwiększyła ilości zamówień o 417,5% bez dodatkowych kosztów na reklamę?

31 października, 2022

Dowiedz się, jak możesz usprawnić działania marketingowe i zaoszczędzić setki godzin. Jak poszerzyć bazę klientów (i potencjalnych klientów), aby zwiększyć sprzedaż w sklepie? Zobacz konkretne sposoby!

Spis treści

Jak oszczędzić czas i pieniądze w średnim i dużym e-commerce?

Automatyzacja procesów marketingowych pozwala osiągać wysokie wyniki stosunkowo niewielkim kosztem. Marketing automation to oszczędność czasu i pieniędzy, dzięki czemu rocznie możesz zaoszczędzić setki godzin na działania, których już nie będzie trzeba wykonywać ręcznie.

Poznajcie case study jednego z naszych klientów e-commerce branży beauty, dla którego na platformie SalesForce Marketing Cloud wdrożyliśmy kilka scenariuszy.

Jego celem było:

  • Zwiększenie ilości subskrybentów w bazie mailingowej
  • Zwiększenie ilości członków programu lojalnościowego
  • Zwiększenie współczynnika konwersji w sklepie internetowym
  • Stworzenie bazy SMS jako dodatkowego kanału komunikacji

Case study klienta branży beauty – wypracowane rozwiązania i wyniki

Zwiększenie ilości subskrybentów w bazie mailingowej

W celu powiększenia bazy subskrybentów wykorzystaliśmy formularz pop-up. Po zapisie do newslettera użytkownik otrzymał 10% zniżki na zakupy (jeśli spełni wymagany warunek zakupów za minimalną kwotę). Kod zniżkowy wysyłany był w momencie potwierdzenia adresu e-mail, a jego ważność wynosiła 30 dni.

Jeśli kod nie został wykorzystany, tydzień przed jego wygaśnięciem użytkownik otrzymał wiadomość z przypomnieniem. Dzięki tym działaniom uzyskaliśmy open rate na poziomie 40% (39,84%), a CTR wyniósł 34,40%.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że na 10 subskrybentów, którzy otworzyli wiadomość, aż 8 kliknęło i dokonało przejścia na stronę główną (CTOR – 85,37%). Wszystkie te działania przełożyły się na średnio 281 transakcji miesięcznie, a wartość zamówienia wyniosła średnio 98,70 zł (dane za ostatnie 12 miesięcy).


Zwiększenie ilości członków programu lojalnościowego

Uczestnicy programów lojalnościowych częściej, chętniej i z większym zaangażowaniem dokonują zakupów. Dlatego jednym z naszych celów było zachęcenie klientów, by dołączyli do programu. Stworzyliśmy dedykowany landing page z możliwością rejestracji, przez który użytkownicy mogli również zapisać się do newslettera czy dołączyć do bazy SMS.

Wszelkie działania w tym zakresie były w pełni zautomatyzowane. Członkowie programu, robiąc zakupy za określone kwoty, mogli zdobywać poziomy w programie lojalnościowym. Automatycznie otrzymywali powiadomienia o osiągnięciu następnych poziomów, które zbliżały ich do celu, jakim były kolejne benefity.

Wszystkie te działania doprowadziły do zwiększenia częstotliwości zakupów oraz do zwiększenia przeciętnej wartości koszyka o 16,37% wśród klubowiczów niż nie klubowiczów.

Zwiększenie współczynnika konwersji w sklepie internetowym

Z analizy klienta wynikało, że wiele osób porzucało sesję nie dokonując zakupów w sklepie internetowym. Aby zwiększyć konwersję użyliśmy narzędzi opierających się na AI (Artificial Intelligence), które bezpośrednio na przeglądanej aktualnie stronie personalizują ofertę pod konkretne zapytanie.

System, bazując na historii zakupów (jeśli użytkownik był klientem), monitorował zachowanie konsumenta i na podstawie tego, ile czasu dana osoba spędziła na stronie konkretnego produktu, sugerował ofertę spersonalizowaną pod konkretne potrzeby.

Opierając się o dane z analityki stworzyliśmy rekomendacje, które pojawiały się później na stronie głównej, w danej kategorii produktu i na karcie zakupowej.

Po trzech pierwszych miesiącach wyniki wyglądały tak:

W ciągu tych trzech miesięcy średnia wartość koszyka wzrosła o 45%. Bardzo satysfakcjonujący okazał się też współczynnik konwersji, który wzrósł o 66%. Przychód na jednego użytkownika podwoił się, a ilość zamówień zwiększyła się o 417,5%. Przypomnijmy, że to wszystko zadziało się w zaledwie trzy miesiące.

Stworzenie bazy SMS jako dodatkowego kanału komunikacji

Zaczęliśmy także tworzyć bazę SMS. Zbieranie danych rozpoczęliśmy od zera, ponieważ wcześniej klient nie zbierał zgód marketingowych. Najszybszą drogą do zbudowania bazy było danie czegoś w zamian.

Aby przyspieszyć ten proces i zachęcić do zapisu zaproponowaliśmy zniżkę na zakupy w postaci 10% (przy wydaniu określonego minimum). Budowanie bazy odbywało się przy użyciu płatnych kanałów, e-mail marketingu i automatyzacji.

Dodatkowo, jeśli ktoś zapisał się do bazy SMS oraz do newslettera otrzymywał kolejne 10% na zakupy. Voucher wysyłany był za pośrednictwem maila lub kodem SMS.

W ciągu trzech miesięcy od uruchomienia kampanii zarejestrowało się 17 000 użytkowników!

W kolejnych krokach planowane jest stworzenie dedykowanych ofert tylko dla subskrybentów oraz czasowe obniżki cen produktów. Pojawią się również kampanie z promocjami i wysokimi rabatami tylko dla zarejestrowanych użytkowników. Zorganizowanie krótkich, ograniczonych w czasie akcji pozwoli wygenerować wysoki wolumen transakcji.

Kilka wskazówek zamiast zwykłego podsumowania

  • Uczestnicy programów lojalnościowych wykazują największe zaangażowanie, kupują częściej i więcej. Są aktywni i chętnie reagują na firmową komunikację.
  • Poświęć czas na stworzenie bazy kontaktów. Pamiętaj o jej higienizacji i segmentacji. Zbuduj ją w oparciu o informacje na temat zachowań użytkowników.
  • Bądź hojny, jeśli chodzi o członków klubu! Dbając o relację z nimi, zyskasz lojalnych klientów i zeskalujesz biznes.
  • Zacznij budować bazę kontaktów SMS. Wysyłki wiadomości (tylko te przemyślane!) to doskonałe wsparcie dla Twoich standardowych działań marketingowych.

Cookie consent management – jak zrobić to dobrze?

03 października, 2022

Czy wiesz, że możesz tracić cenne dane o użytkownikach Twojej strony w przypadku niepoprawnego wdrożenia platformy do zarządzania zgodami? Co więcej, jesteś w takiej sytuacji narażony na karę finansową ze strony Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Sprawdź, jak tego uniknąć!

Spis treści

Dlaczego potrzebujesz platformy consent management? 

Chyba wszyscy pamiętamy czasy, kiedy pojawił się wymóg informowania internautów o stosowaniu plików cookie na stronach www. Okienka ograniczały się jedynie do krótkiej informacji i ewentualnie podlinkowania polityki prywatności. W przypadku niektórych witryn nadal możemy obserwować taką praktykę. Nie spełnia ona jednak wszystkich wymogów prawnych.

gov.pl

W 2019 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie strony internetowej jednej z niemieckich spółek. Ogłosił, w nim że “umieszczanie plików cookie wymaga czynnej zgody internautów”. Dodatkowo w ocenie Trybunału możliwość wyrażenia zgody nie powinna występować w postaci domyślnie już zaznaczonego okienka wyboru. Z dokumentu dowiadujemy się również, że użytkownikowi należy udzielić informacji, jak długo funkcjonują pliki cookie i czy osoby trzecie mogą uzyskać do nich dostęp. 

W rezultacie, w 2020 roku zapadły decyzje Europejskiej Rady Ochrony Danych wymagające od właścicieli stron internetowych pozyskiwania zgody użytkowników na pliki cookie jeszcze przed uruchomieniem skryptów śledzących. W wytycznych położono nacisk na to, aby użytkownik miał możliwość wyrażenia i niewyrażenia zgody, a także możliwość jej wycofania. Wszystkie trzy opcje powinny być w równym stopniu proste do wykonania.

Żeby sprostać temu zadaniu potrzebujesz narzędzia, które będzie zintegrowane z systemami odpowiedzialnymi za kody śledzące. Oczywiście możesz stworzyć własne oprogramowanie, ale jest to bardzo pracochłonne i czasochłonne, między innymi dlatego, że samodzielnie musisz je na bieżąco aktualizować, zgodnie ze zmieniającymi się regulacjami. Z pewnością szybszym i łatwiejszym sposobem będzie skorzystanie z gotowych rozwiązań, których na rynku jest wiele.

Na co zwrócić uwagę przy wyborze konkretnej platformy?

Od wspomnianego już 2020 roku polityka prywatności użytkowników staje się coraz bardziej restrykcyjna. W sieci mówi się o możliwych (nawet kilkumilionowych!) karach za nierespektowanie praw użytkowników na stronach www. Firma Google z kolei przestrzega, że będzie blokować konta reklamowe, w których pojawiają się odesłania do tego rodzaju witryn. 

Dlatego też nieustannie rośnie popyt na platformy consent management, a konkurencja prześciga się w oferowaniu atrakcyjnych pakietów. Jako jedne z najpopularniejszych narzędzi warto wymienić: CookieBota, CookieYesa czy OneTrusta. Wybierając platformę, należy przeanalizować poszczególne pakiety i zwrócić uwagę na poniższe kwestie:

  • Czy Twoja strona łapie się na bezpłatny pakiet?
  • Od czego uzależniona jest cena pakietu? Warto patrzeć perspektywicznie i zainwestować w takie narzędzie, które do jednego pakietu wlicza domenę, jak i jej subdomeny. Są narzędzia, które oferują osobne pakiety dla domen i ich subdomen.
  • Czy system samodzielnie identyfikuje pliki cookie i przypisuje ciasteczka do odpowiednich kategorii?
  • Czy w pakiecie znajdują się opcje niezbędne dla Twojej witryny, np. różne wersje językowe, customizacja baneru czy nawet white label?
  • Czy panel zarządzania zgodami jest przejrzysty i prosty w obsłudze? Większość marek proponuje założenie konta testowego, aby móc sprawdzić możliwości konfiguracyjne.
  • Czy dane narzędzie wspiera Google Consent Mode? To właśnie dzięki niemu nie stracimy wartościowych danych, kiedy użytkownik nie wyrazi zgody na ciasteczka. Ale o tym za chwilę.

Z moich obserwacji wynika, że na wielu stronach www platformy do zarządzania zgodami pełnią jedynie funkcję atrapy. Z pewnością część tego rodzaju konfiguracji jest celowa, ale spory odsetek z nich może być wynikiem błędu.

Poniżej przedstawiam przykład nieprawidłowego wdrożenia cookie consent management. Co ciekawe, znajduje się ono na portalu dotyczącym ochrony danych osobowych.

Polityka Cookie

Jak możemy zaobserwować na powyższym zrzucie ekranu ciasteczka, w tym przypadku dotyczące Google Analytics, uruchamiają się jeszcze zanim użytkownik witryny dokonał wyboru związanego z akceptacją plików cookie. W tej sytuacji baner nie pełni tak naprawdę żadnej roli, a na stronie internetowej nie są respektowane prawa użytkownika. 

Jak więc wykonać poprawne wdrożenie platformy consent management? Przede wszystkim należy pamiętać, że konfigurację należy przeprowadzić zarówno w panelu zarządzania zgodami (głównie ustawienia baneru), jak i w Google Tag Managerze – bądź bezpośrednio w kodzie strony (działania związane z warunkowaniem skryptów śledzących). Poniżej przedstawiam dwie najważniejsze zasady w pigułce:

  • Uruchamianie się kodów śledzących powinno zostać uwarunkowane pod względem zgód na pliki cookie wyrażanych przez użytkowników witryny. Domyślny status zgody powinien być ustawiony jako odmowny. Ciasteczka reklamowe lub/i analityczne nie mają prawa odpalić się, zanim użytkownik nie wyrazi na to zgody. 
  • Akceptacja plików cookie powinna natychmiast aktywować kody śledzące poprzez automatyczne przeładowanie się strony. Kiedy pominiemy ten punkt, będziemy mogli śledzić użytkownika dopiero od kolejnej wyświetlonej przez niego strony lub wcale, jeżeli użytkownik nie przejdzie na kolejne podstrony.

Jak nie tracić danych, kiedy użytkownik nie wyrazi zgody?

Zapewne wdrożenie samego systemu cookie consent management odstrasza wiele osób z uwagi na myśl o utracie dużej ilości danych. Jednak w sytuacji, kiedy użytkownik nie wyrazi zgody na śledzenie, z pomocą przychodzi Google Consent Mode. Wysyła on powiadomienia o wizytach na stronie, tzw. pingi bez plików cookie, do takich usług, jak: Google Analytics, Google Ads i Floodlight.

Dane te są zagregowane i anonimowe, w związku z tym nie są uwzględniane w procesach remarketingowych. Mimo wszystko dostarczają podstawowych informacji systemom Google, na podstawie których następnie modelowane są nasze dane i predykcje w Google Analytics 4. 

Aby korzystać z takiego rozwiązania, musisz zintegrować swój system zarządzania zgodami z Google Consent Mode. Wiele platform oferuje już gotowe szablony takiej integracji za pośrednictwem Google Tag Managera. Tagi Google w przypadku takich templatek nie wymagają edycji. Nie zapomnij jednak o samodzielnym uwarunkowaniu odpalania się skryptów śledzących dla pozostałych usług, których używasz – np. Facebook czy Pinterest Ads.

Co powinno się znaleźć na banerze dotyczącym plików cookie?

Na stronach internetowych panuje bardzo duża różnorodność, jeśli chodzi o wygląd baneru i jego zawartość. Z Prawa Telekomunikacyjnego, a także przepisów RODO wynika, że na banerze powinna znaleźć się przede wszystkim jednoznaczna i zrozumiała informacja na temat używania przez witrynę plików cookie. Brak interakcji z banerem powinien być domyślnie traktowany jako odmowa.

Właściciele witryn dążą do tego, aby jednak jak najwięcej użytkowników akceptowało ciasteczka. W związku z tym wdrażające systemy consent management prześcigają się w różnego rodzaju rozwiązaniach, które miałyby sprzyjać wyrażaniu zgody na pliki cookie. Oto kilka przykładowych praktyk.

Brak buttona, umożliwiającego odrzucenie ciasteczek

Button “Zapisz i wyjdź” jest nieaktywny dopóki nie wyrazimy zgody na minimum 1 pozycję

Baner zachęcający do zmiany decyzji po odrzuceniu ciasteczek

Zamknięcie strony w przypadku odmowy

Zarządzanie preferencjami

Regulacje prawne w kontekście wyglądu i zawartości baneru są dość ogólne, co prowadzi do różnych interpretacji tych wytycznych. Ciężko jednoznacznie i jednogłośnie stwierdzić, które praktyki można uznać za odważne, które za kontrowersyjne, a które całkowicie naginające prawo na rzecz własnych korzyści. W przypadku takich wątpliwości zawsze warto skonsultować się z prawnikiem czy osobami na co dzień zajmującymi się ochroną danych osobowych. 

Natomiast, co jest pewne w 100% to fakt, że wdrożenie platformy do zarządzania zgodami trzeba wykonać poprawnie technicznie. Oznacza to uwarunkowanie odpalania się wszystkich skryptów śledzących względem wyrażanych przez użytkowników zgód na pliki cookie. 

Podsumowanie

Consent management w czasach nieustannie zaostrzających się regulacji prawnych jest jednym z Twoich must have, jeśli chcesz spać spokojnie. To prawda, że 3rd party cookies odejdą niebawem do lamusa, ale nadal pozostają z nami 1st party cookies. Pamiętaj także, o tym, że tzw. zgoda na pliki cookie oznacza w rzeczywistości zgodę na przetwarzanie danych dzięki wykorzystaniu ciasteczek, ale także “innych podobnych technologii”. A te z kolei w odpowiedzi na potrzeby rynku pojawiają się jak grzyby po deszczu. 

Poprawne wdrożenie narzędzia do zarządzania zgodami użytkowników kryje za sobą wiele wyzwań. Nic więc w tym dziwnego, że osoby, które nie zajmują się tym na co dzień, mogą w tym procesie czuć się zdezorientowane. Jeżeli konfiguracja platformy cookie consent management jest ciągle przed Tobą, chętnie zrobimy to za Ciebie! Skontaktuj się z nami, aby uzyskać wycenę.

 

Reelsy na Instagramie w 2022 roku

26 lipca, 2022

Reelsy to główny trend na Instagramie w 2021 i 2022 roku. Jeśli Twoja marka jest już na IG lub planujesz się tam pojawić, to nagrywanie rolek jest koniecznością. Jeżeli zaś chcesz utrzymać uwagę swoich followersów na dłużej, zacznij nagrywać już dziś! Zdjęcia na feedzie powoli odchodzą do lamusa. Krótkie, wciągające wideo dają ogromną możliwość docierania do nowych odbiorców. Przekonały się już o tym marki, które korzystają z tego formatu.

Spis treści

Tworzenie reels nigdy nie było prostsze!

Rolki (reels) to krótkie filmiki video, dzięki którym możesz w łatwy i szybki sposób przedstawić swój produkt, opowiedzieć historię marki lub edukować swoją społeczność, a przede wszystkim inspirować rzesze odbiorców!

Adam Mosseri, obecny Head of Instagram, zapowiedział, że IG zmierza w kierunku zmiany wszystkich formatów wideo na reels.[1]

Jeśli przeraża Cię ta informacja, to czuj się uspokojony_a.  IG daje możliwość podstawowych opcji montażu, takich jak: podłożenie dźwięku czy efektów, więc do edycji nie są Ci już potrzebne aplikacje zewnętrzne! Jeśli nie chcesz więc tracić czasu na samodzielny montaż filmików, masz możliwość podłożenia swoich materiałów pod gotowe szablony wideo. Wybierasz szablon (połączony z muzyką), wstawiasz swój filmik lub zdjęcia, a IG docina wszystko i zgrywa z wybraną melodią. Już prościej się nie da!

Niewątpliwą zaletą reelsów jest możliwość dotarcia do szerszego grona odbiorców w sposób organiczny, dlatego że rolki mogą oglądać osoby, które Cię nie obserwują. Używając odpowiednich ### możesz trafić do karty reels, na stronę główną aktualności na Instagramie lub do karty eksploruj… a stamtąd niedaleka droga do wielotysięcznych (lub wielomilionowych) wyświetleń i pozyskania potencjalnych klientów, którzy już znajdują się na tym medium.

Jak wykorzystać reels do promocji marki?

Instagram to miejsce, w którym możesz na wiele sposobów zaskoczyć swoich odbiorców, a filmy produktowe wcale nie muszą być nudne! Obecnie formaty internetowe znacząco różnią się od reklam, które widzimy w telewizji. Czym charakteryzuje się więc dobre wideo na Instagramie? Jest krótkie, wciągające, angażujące i chce się je oglądać bez końca! Śledź konkurencję, zagraniczne rynki, szukaj inspiracji! Albo otwórz kartę reels i niech świat rolek stanie przed Tobą otworem!

Ale po co to wszystko?

Szacuje się, że Instagram ma ponad 2 miliardy aktywnych użytkowników miesięcznie. Nawet jeśli w to nie wierzysz – większość Twoich klientów codziennie korzysta z tego medium, dlatego tak ważne jest, aby umożliwić im sprawny kontakt z Twoją marką.
business.instagram.com

Jak więc to zrobić?

Sposobów na utrzymanie kontaktu z followersami, oraz pozyskanie nowych obserwujących, jest wiele! Wykorzystaj do tego rolki – film daje o wiele więcej możliwości prezentacji produktu niż statyczne zdjęcie. I o ile stworzona na zdjęciu kreacja może zachwycać estetyką lub prezentować tylko wybrane cechy, tak wideo zrobi to samo, tyle że… szybciej i w ciekawszy sposób.

Możesz tworzyć rolki, w których przedstawiasz:

  • produkt
  • produkt w użyciu
  • produkt w użyciu / lifestyle
  • backstage sesji
  • swoją markę od kuchni
  • historię marki
  • poradnik (pokaż rozwiązanie problemu, obecne trendy w branży, ciekawostki itp.)
  • diy
  • before/after
  • coś ciekawego, inspirującego

…lub po prostu będziesz promować swoją markę osobistą w ciekawy sposób

Reklama w reels na Instagramie

Poza organicznymi zasięgami możesz postawić na płatną formę promocji swoich treści i skorzystać z reklam pojawiających się w zakładce reels na Instagramie. Ze strony Meta otrzymasz wsparcie w postaci samouczka, który sprawnie przeprowadzi Cię zarówno przez proces decyzyjny, jak i przez ustawianie samej reklamy.
Facebook Ads Guide

W przypadku reklam treści wideo możesz ustawić podobne cele, jak w standardowych formatach, typu zdjęcie czy karuzela. Otrzymasz również wskazówki techniczne dotyczące ustawień filmu i wymaganych parametrów.
lh4.googleusercontent.com

Key Takeaways

  • Instagram bardzo mocno promuje treści wideo. Na topie są reelsy – krótkie, kilku lub kilkunasto sekundowe wideo.
  • Z dużym prawdopodobieństwem zdjęcia niedługo całkowicie przestaną się “klikać”.
  • 50% użytkowników o wiele bardziej interesuje się marką, kiedy widzą jej reklamy na Instagramie.
  • Na całym świecie z IG korzysta miesięcznie 2 miliardy użytkowników.
  • Twoi potencjalni klienci kilka razy dziennie przeglądają IG – daj się znaleźć! 😉 A jeśli nie wiesz, jak to zrobić, odezwij się do nas – pomożemy!

Źródła:

[1] Tech Drivers Instagram surpasses 2 billion monthly users while powering through a year of turmoil, www.cnbc.com