Czy jednak wyznaczanie nowych trendów powinno być zawsze i za wszelką cenę? Można oczywiście ubrać się w sukienkę z mięsa, stanąć na środku placu kościelnego i próbować sprzedawać wegańskie ciasteczka, ale czy sprzedamy choć jedno? Nie to miejsce, nie ta grupa docelowa, nie ten sposób prezentacji…
I na tym ostatnim chciałabym się przez chwilę pochylić. W pracy z grafiką bowiem, kiedy wizja klienta zderza się z rzeczywistością, oczekiwaniami i możliwościami, to jest bardzo ważny element. Często sprawdzone rozwiązania, choć nie są może wyjątkowo oryginalne, okazują się być tym, czego nam potrzeba. To, jak się prezentujemy ma przemówić do tych, do których chcemy trafić.
Dlatego nie zawsze musi być kolorowo, błyskająco, zarazem elegancko, klasycznie i nowocześnie, z pięknymi zdjęciami, ale też ikonami, czcionkami i rysunkami… Czasem może być po prostu dobrze. Czasem może być tylko klasycznie. Czasem wystarczy tylko kolorowo.
Niechaj z ogarniającej nas estetyki miszmaszu wyróżnia nas to, że wiemy co nam jest potrzebne i kiedy powiedzieć dość. A jeśli nie wiemy – pytajmy, słuchajmy. Niech nasza oryginalność polega na tym, że nie poddajemy się ślepo 'oryginalności’ innych. Nawet jeśli będzie to oznaczało, że nie użyjemy w reklamie brodatego pana i napisów czcionką Lobster ;).